wtorek, 18 listopada 2014

Trening w chłodne dni - maska, komin

          Dziś coś dla tych, którzy boją się o swoje zdrowie i nie chcą się przeziębić. Lub też jak ja są okropnymi zmarzluchami! Ważne by podczas biegu czy jakiejkolwiek aktywności nie narażać gardła czy szyi na bezpośrednie przemarznięcie. Ja w tym celu używam maski. Jest to maska taka sama jaką zakłada się też na stoku, pod kask czy na torze gokartowym :) Dobrze aby była z materiału termoaktywnego.


  • wygląda to mniej więcej tak:



A jeśli nie maska na całą głowę, to są również takie zakrywające ją do połowy, od szyi zaczynając. 

Uwaga! 
Nie należy ubierać maski bez dołączonej do niej czapki, kasku, lub stroju sportowego, gdyż możemy zostać posądzeni o kryminalne skłonności ;)


  • Drugą opcją, którą też czasem używam jest chusta/komin, jakkolwiek to nazwać. Oryginalne chusty produkuje firma na B, której nie będę reklamował. Bez problemu wygooglujecie nazwę. Kosztują około 60 zł lub więcej. Ja swoją kupiłem w sklepie sportowym, oczywiście nie ma na niej napisu wcześniej wymienionej firmy, ale spełnia swoje zadanie w 100 procentach. Zapłaciłem 5 razy mniej niż za oryginalną "szmatkę" :) Niepowtarzalna chusta, którą możesz nosić jak apaszkę, opaskę, czapkę, piratkę, kominiarkę i na milion innych sposobów.




A tutaj już ja, na ostatniej przejażdżce:










piątek, 14 listopada 2014

Rower po długiej przerwie. Błoto!

          Dwa tygodnie albo dłużej nie było mnie na dwóch kółkach. Trochę słabo ze zdrowiem, nie mogłem wyleczyć zwykłego przeziębienia. Wczoraj po przerwie wskoczyłem na rower. Przejechałem 13 km po lesie. Przede wszystkim świetny teren. Kto lubi czasem się ubabrać na przejażdżce ten wie o czym mówię ;) Błoto, liście, kałuże, ogólnie wszystko czym dzieli się z nami las o tej porze roku. Znów jechałem w rękawkach. Muszę przyznać, że są cieplejsze niż koszulka, przez którą uderzało chłodne powietrze. Kondycyjnie nie ma szału. Dalej sapię wyjeżdżając na maksa pod większą górkę :D Ale nie póki jest ciepło, trzeba jeździć. Na termometrze 14 stopni, więc pogoda wyśmienita. Byle w weekend było podobnie.

Co cieszy, to na pewno to, że powstaje dużo fajnych utwardzonych ścieżek leśnych. Właściwie można by było nazwać to drogami. Ubite z żółtego żwiru, super nadają się do jazdy. Postępuje również wycinka drzew. Ale nie ma się co martwić. W miejsce starych są wrzucane nowe sadzonki, tak więc rosną młode lasy :)

 Tu kilka fotek:








Dziś jeszcze zaliczyłem ciekawą kałużę, która okazała się być małym stawkiem. Po przejechaniu miałem wodę w butach... To czego bardzo nie lubię. Cokolwiek można mieć mokre ale nie buty :/ 
W połowie kałuży, gdy woda sięgała prawie połowie koła, już miałem w oczach niewypinające się SPD i spadanie w bok. Na szczęście jakoś udarłem i wyjechałem.
Przy takich niespodziankach na pewno docenilibyśmy zalety hamulców tarczowych. Przy zanurzeniu koła nie byłyby całe z błota czy innych dziadostw, gdyż tarcza znajduje się wyżej niż miejsce gdzie dociska hamulec V-brejk ;)


 A tak to wyglądało:



Foto robione z brzegu:


Swoją drogą... Przydałoby się go umyć_









sobota, 1 listopada 2014

Pierwsze buty SPD

          Kiedyś pisałem artykuł porównujący systemy SPD oraz mocowanych nosków na pedała:


 Wszystko odnośnie danych zachowałbym niezmienione. Jednak ostatnio kupiłem pierwsze buty SPD i zaktualizowałem swoją wiedzę na ten temat. Wcześniej miałem tylko teoretyczną. Muszę przyznać, że ciężko porównać noski do zatrzasków. Dlaczego?



SPD  - nasz but jest dużo mocniej trzymany niż przez noski. Teraz dopiero czuję, że noga pracuje za każdym pociągnięciem. Wcześniej w zapięciach czułem luz. Musiałem dawać zacisk na maksa. Do tego trochę niszczyło to but, ponieważ ocierał się o gumowe paski. Poza tym buty spd charakteryzują sie twardą podeszwą. Tego mi brakowało właśnie w moich poprzednich butkach.

Gdy jechałem na podjeździe spróbowałem stanąć na pedałach. Wtedy dopiero poczułem moc. A i prędkość osiągałem o kilka km/h większą. Aż dziw, że dopiero teraz sprawiłem sobie ten wynalazek.


Podsumowując - polecam wszystkim, którzy chcą poprawić wyniki na rowerze. Ponoć każdy kto ma spdeki prędzej czy później wywraca się w momencie gdy chce stanąć i nie zdąży wypiąć nogi ;) No niestety, taka możliwość jest, sam byłem świadkiem takiej sytuacji. Ale tak jak mówię, raczej zdarza się to przy zatrzymywaniu, więc nic wielkiego raczej się nie dzieje. Łatwo sobie to wyobrazić, co by było gdy na mieście dojeżdżamy do świateł i nagle musimy zahamować na czerwonym i stanąć... Jeszcze inna opcja to gdy w terenie mamy podjazd i spotykamy się z częstą sytuacją - czyli górka w połączeniu z terenem okazuje się zbyt stroma. Wtedy po ostrym targaniu, musimy zejść lub zeskoczyć z roweru. No a co jeśli zapomnimy że mamy nasze super genialne spedeczki? Lecimy na bok razem z naszym rowerem i modlimy się by spaść na bardziej urodzajną glebę, a nie np. na korzenie czy kamienie. Póki co mi jeszcze się nie zdarzyło, ale pewnie wszystko przede mną... :D

Na koniec filmik, z kanału TRAIL team:





Karol