czwartek, 25 sierpnia 2016

Pieniny - rowerem wzdłuż Dunajca

          W ostatnio długi weekend pojechaliśmy z dziewczyną w Pieniny. Nigdy tam jeszcze nie byłem, a oglądając zdjęcia byłem na prawdę pod wrażeniem tamtejszych widoków. Na żywo wygląda to jeszcze lepiej. Już teraz wiem, że na pewno nie raz jeszcze wyruszę w Pieniny, czy to z rowerem czy na piesze wędrówki.

Spakowałem do auta mojego speca i w drogę. Wiedziałem, że drugi rowerek wypożyczymy na miejscu. Szczawnica oferuję kilka miejsc, gdzie możemy wypożyczyć dwa kółka. Cena za dobę to 20-35 zł za rower, w zależności od modelu. Wypożyczyliśmy Kellysa, z amorkiem z przodu. Rower całkiem ok, ale dawało się we znaki twarde siodełko i stukający amortyzator - już na wykończeniu. Ale nic to, daleko nie było, a trasa też wcale nie trudna, więc dało się objechać.

Przejechaliśmy trasę wzdłuż Dunajca, na Słowację do miejscowości Czerwony Klasztor. W żadnym klasztorze jednak nie byliśmy. Pokręciliśmy się trochę po okolicy, kilka fotek Trzech Koron i z powrotem. Trasa przyjemna, nie wymagająca, z na prawdę zapierającymi dech w piersiach widokami. Skaliste zbocza gór rozciągające się niemal całą trasę robią wrażenie.
Wszystko byłoby piękne gdyby nie... gdyby nie to, że to długi weekend i wszyscy chcą wypoczywać, czy w końcu zwiedzać góry. Akurat Szczawnicę, akurat teraz. No cóż, po korkach samochodowych, przyszła pora na duuuży ruch na szlakach. Wzdłuż całej trasy trzeba było na prawdę uważać na przechodniów i rowerzystów. Rodziny z dziećmi, normalnie całe masy. Ale byłem na to przygotowany. Długi weekend.

Osobom nie lubiącym przemierzać kilometry pieszo czy rowerem - leniom - poleciłbym spływ Dunajcem. Widoki te same, tylko siedzi się na tyłku na drewnianych tratwach. Kosz to 50 zł. Ruch wodny także był spory, tratwy płynęły niemal jedna za drugą. Minęliśmy ich na pewno ponad 50. 50 x 12 osób w jednej x 50 zeta... Oj robią interes na tych turystach :)

Na drugi dzień przeszliśmy przez wąwóz Homole. Koniecznie polecam tę trasę, osobom będącym w okolicach Szczawnicy.

Niedaleko znajduje się miejscowość Niedzica. Pomyślałem, że też warto byłoby obejrzeć tamtejszy zamek. Tak też zrobiliśmy. Co prawda z uwagi na spory ruch turystów oglądaliśmy go z zewnątrz. Ludzi było tyle, że kupujący przed nami bilety wstępu na dziedziniec zamku, mogli wejść dopiero za 3 godziny... Zrezygnowaliśmy więc, serwując sobie tym samym spacer po okolicy.


Kilka fotek:
Widok na Jezioro Czorsztyńskie












Niedzica


Wąwóz Homole





niedziela, 21 sierpnia 2016

Tychy - Szyndzielnia ( Bielsko ) trip rowerem

          Jakiś czas temu, mieszkając jeszcze w Tychach wybrałem się do Bielska, dokładnie na górę Szyndzielnia. Był pogodny, dość upalny dzień. Wyjeżdżając rano wróciłem dopiero wieczorem, zmęczony, opalony, ale zadowolony z przejechanej trasy. Poszło jakieś 110 km. Celem była jazda większości asfaltem, ale z uwagi, że do Bielska prowadzi z Tychów droga ekspresowa S1, musiałem szukać objazdów. Wyszło na to, że asfalt to ok 60 procent trasy, reszta to pola, lasy. Ale jechało się dobrze.

Po dojechaniu do Bielska miałem jeszcze przed sobą jazdę w stronę Szyndzielni. Asfalt, ścieżki rowerowe, ale cały czas pod górkę. Trochę osłabłem, więc musiałem zrobić chwilę przerwy na jakiś posiłek. Po 20 minutach jechałem dalej, aż dotarłem pod kolejke linową. Czemu kolejką? Bardzo chętnie wyjechałbym sobie ścieżką, ale wiedząc o nawierzchni i o długim podjeździe zniechęciłem się. Nie wiem czy miałbym siłę na jazdę powrotną do Tychów. Czyli lecimy trochę na łatwiznę i wsiadam w kolejkę. Po kilkunastu minutach byłem na górze. Chwila odpoczynku, wyjście na wieżę widokową i jazda w dół. Dosłownie jazda, bo nie sądziłem, że droga będzie aż tak wyboista. Telefon który miałem przyczepiony do kierownicy spadł mi już po kilkunastu metrach, rozkładając się na 3 części. Uff działa. Mój rower górski nie jest na tyle górski, by jeździć po kamieniach. Głównie to opony nie lubią być szarpane po wybojach, a także nie działający już tak dobrze amortyzator. Miejscami była znośna nawierzchnia , tak więc można było puścić się w dół.






Krótki filmik z wypadu: