niedziela, 7 września 2014

Karimata - nie kupujmy tandety

          Chciałem podzielić się moimi spostrzeżeniami na które wpadłem podczas ostatniego wypadu wzdłuż polskiego wybrzeża. Pierwszy raz miałem do czynienia z karimatą. Kupiłem ją specjalnie na ten wyjazd. Zamówiłem na allegro jedną z tańszych, myśląc, że to jaką kupię piankę jest bez znaczenia. Karimata zawsze mi się kojarzyła z tym, że pod spodem ( lub na górze w zależności jak na to popatrzeć) jest warstwa amelinium :) Lub cokolwiek co wygląda jak sreberko.

Karimata którą dostałem była pianką. Pianka na której odciśnięty palec pozostawiał ślad. To mnie trochę zaniepokoiło, gdyż wyobrażałem sobie mój układ kostny odbity po nocy przespanej na tym badziewiu. Tego akurat się nie doczekałem, ale za to odbiło się coś innego. Karimatę przewoziłem w ten sposób:


Fakt, że linka mocująca była dość napięta. Ale podejrzewałem, że materiał powinien to wytrzymać. Karimata Łukasza naturalnie nie nosiła po tym żadnych znaków. Natomiast moja wyglądała tak:



Można się domyśleć, że po rozłożeniu wyglądała jeszcze śmieszniej... Rozkładając ją wieczorem miałem zaznaczone miejsce gdzie usadowić swój kręgosłup. Po jakimś czasie powoli wracała do pierwotnego kształtu, ale mimo wszystko nie powinno tak być.

Więc przestrzegam przed kupowaniem tandety :) Nie jestem znawcą, nie będę więc się wymądrzał na ten temat. Ale jest kilka poradników o tym, a także opisów jak działać powinny Karimaty. Można łatwo po takie coś zasięgnąć. Ja podaję przykład czego NIE kupować. Karimata ma wyglądać tak:



Może dodam jeszcze coś o namiocie, chociaż to dopiero wtedy gdy sprawdzę go w warunkach deszczowych ;)


Artykuł, który może być pomocny:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz